poniedziałek, 26 września 2011

Dystopian Wars AAR 1

Witam!
Dzisiaj wrzucam pierwszy AAR! Napisanie go zajeło mi dość sporo czasu, jednak jestem z niego całkiem zadowolony. Niestety nie udało nam się skończyć tej bitwy, więc można ją uznać za zremisowaną.
Zapraszam!


W bitwie brały udział trzy nacje: Imperium Pruskie, moje Imperium Płonącego Słońca i Brytyjczycy.
Każda armia składała się ze startera.

Rozstawienie:
Moi japończycy:
Angole:

Szwaby:


Tura I
Graliśmy wszyscy na wszystkich więc ustawiliśmy się w trójkąt. Niefortunnie dla mnie zaczynałem w najbardziej oddalonym kącie (na początku nie było tego widać), więc mój udział w bitwie był znikomy...
Inicjatywa należała do mnie, (czego bardzo nie chciałem), więc pierwszym mym ruchem było puszczenie samolotów zwiadowczych o 6 cali. Potem wszyscy zrobili to czego się spodziewałem. Full Speed Ahead!

"Komandor Cesarskiej 6 flotylli ekspansywnej stał na mostku swego okrętu flagowego z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Te kilka wysypek, które powoli wyłaniały się zza horyzontu, stanowiło świetne miejsce na lotnisko dla Cesarstwa. Bombowce startujące z tego malutkiego archipelagu (zwącego się Yellow Mount) miały zasięg do większości portów i stoczni brytyjskich sił stacjonujących w tym regionie.   Za ich zdobycie napewno otrzymam awans! - pomyślał z radością. Komandor Okada wyszedł na przedni taras obserwacyjny i spojrzał na swoje okręty. Przypominające lokomotywy fregaty i krążowniki spokojnie suneły ku wyspom.
-Sir? - Nieśmiale spytał łącznikowiec, podchodząc do Okady.
Komandor pytająco uniósł brew.
-Meldunek z dowództwa. Wykryto dwie wrogie floty w pobliżu wysp. Są od nich znacznie bliżej niż my. Zanim tam dotrzemy powinni już ze sobą walczyć. 
-Mamy jakiekolwiek informacje na temat ich pochodzenia i składu?
-Tak sir. Wszystkie mają identyczny skład jak my. Doczynienia mamy z Prusami i Brytolami.
-Dziękuję, wracaj na swoje stanowisko. - Gdy podoficer odszedł komandor zawołał - Poruczniku!
Młody oficer oderwał oczy od lornetki i szybko podszedł do Okady.
-Proszę wysłać samoloty zwiadowcze na najbliższą wyspę. Niech stale meldują mi o przebiegu bitwy. Poczekamy aż te skurczybyki się pozabijają, a potem wkroczymy i rozstrzelamy te nędzne niedobitki! - Rozkazał komandor.
Porucznik kiwnął głową i rozpoczął wydawanie rozkazów. 
Komandor Kutumushi (czyt. kutumuszi) Okado wyprostował się i dumnym wzrokiem zaczął obserwować załogę.


- - -


-Commander on deck! - zawołał pierwszy oficer, gdy Lord Kontradmirał Mike Enderby wkroczył na mostek.
Lord bez słowa przeszedł cały mostek i zatrzymał się na tarasie obserwacyjnym numer 2. Spojrzał na wyspy. Mają być dzisiaj wielkim polem bitwy. Z daleka widać już było szczyt nadbudówki pruskiego pancernika. Kontradmirał odwrócił się i rozpoczął przemowę:
- Poddani Królowej! Dziś nadszedł ten dzień, w którym rozwalimy tych zarozumiałych szwabów! Nie mają żadnych szans z Królewską Marynarką! Wszyscy na stanowiska bojowe! Czerwony Alarm!
Wszędzie zawyły syreny. Marynarze biegiem zajmowali pozycje.
-Kurs na tą mniejszą wysepkę.  Nasz pancernik ich oskrzydli. Reszta eskadry niech dalej pozostaje na kursie. - Zarządził Lord.
-Aye aye sir! - zawołał pierwszy oficer i rozpoczął przekazywanie rozkazów.
Na pomost obserwacyjny numer 3 wyszedł sygnalista z dwoma małymi chorągiewkami. Rozłożył ręce na boki, co oznaczało rozpoczęcie nadawani, po czym przyjmował najróżniejsze pozycje, sygnalizując innym okrętom co mają robić.
Świetnie. Jeżeli nie dopuścimy żadnego pruskiego okrętu na zasięg jego Marines, powinniśmy wygrać. - pomyślał Mike Enderby i rozpoczął inspekcję mostka.


- - - 


-Baronie? - spytał nie śmiało podoficer ubrany w szary mundur pruskiej marynarki.
Baron Von Graus odwrócił się na pięcie i spojrzał na podoficera.
-Tak? - spytał Graus swym grubym głosem.
-Brytyjczycy zbliżają się do wysp. Ich pancernik odłączył się od eskadry i płynie w stronę naszej lewej flanki.
-Zignorować go. Czy wykryto coś jeszcze?
-Nie sir.
-Doskonale. Odejść! - powiedział baron i gestem ręki przywołał pierwszego oficera. Pierwszy oficer to stary weteran. Liczne blizny zdobiące jego pomarszczoną twarz wskazywały na udział w wielu bitwach.
-Tak Baronie? - zapytał weteran podnosząc swe siwe brwi.
-Zawołaj mi tu pułkownika Frausa. - Von Graus zmarszczył brwi i pomyślał chwilę. - Zmień alarm z żółtego na czerwony. - dokończył.
Pierwszy zasalutował i zaryczał rozkaz o zmianie stopnia alarmu, po czym skierował się w stronę wyjścia z ciasnego mostka."


Podkoniec tury II kilka zdjątek:

<- Brytyjczycy (po lewej) i prusi (po prawej). Duel Deck Box to wyspa :P


1 cal bliżej i można by było wystrzelić torpedy. ->

<- Muzyczka :D



Pancernik z eskortą myśliwców ->


<- Moje bombowce torpedowe.



Fregaty i krążowniki. W tle podstawki od bombowców. - >

<- Dwaj dowódcy. 





Karty Statystyk ->










Tura II
Doszło do pierwszej wymiany ognia. I było ostro.
Na początek na dno poszła fregata prusów po ostrzelaniu przez fregatę. Tyle że brytyjską :P
Oczywiście na tym nie koniec. Chwile potem druga brytyjska fregata wystrzeliła dwie torpedy w kierunku krążownika (dr 4 - czyli aby trafić trzeba mieć 4 hity. 4,5 to jeden hit, a 6 to dwa i dodatkowy rzut.). Oto wynik rzutu:

Łącznie krążownik dostał 2 obrażenia - czyli stracił połowę swojego HP. Następnie przyszedł czas na odpowiedź. Trójka pruskich okrętów ustawiła się burtą do fregat i otworzyła ogień z cewek tesli i dział. Skutek: 2 zatopione i 2 uszkodzone fregaty, oraz spudłowany atak przeciwko krążownikowi brytoli.
Flota jej królewskiej mości się zdenerwowała i aktywowała szwadron własnych okrętów pośrednich (no, krążowników :P Ale za często tej nazwy używam :D ). Artylerzyści otworzyli celny ogień do prusów dobijąjąc uszkodzony okręt, zaś torpedy zatopiły drugi.
Tymczasem moja flota cierpliwie płynęła w kierunku bitwy. Zatopione okręty obu przeciwników bardzo mnie cieszyły, jednak wiedziałem że jeżeli się chwilowo zjednoczą przeciwko mnie to będzie źle. Bardzo źle. Następne było pudło Tiny Flyerów wyposażonych w torpedy (angielskich), a zaraz po tym do ataku weszły pruskie bombowce, nie czyniąc większych szkód. I wtedy, pod koniec gry, wkroczyły moje siły. Pierwszy wystrzelił pancernik z rakiet, uszkadzając krążownik prusów. Za nim podpłyneły krążowniki, które oddały ostatni strzał w całej grze.
 Poprostu tak słabego rzutu, chyba nie miałem nigdy. Jak spojrzałem na wynik to mnie zatkało :D
No ale po tym rzucie gra dobiegła końca.
Ogólnie nie da się określić zwycięzcy więc ogłaszam grę zremisowaną :D
No to teraz zapraszam do części fabularnej:

"Baron był wściekły. Pierwsze minuty walki i już jedna fregata poszła na dno. Jego poddani mijali go dużym łukiem. 
-Siirrr? - młody porucznik niepewnie podszedł do barona. W drżących rękach wyciągniętych do barona trzymał kartkę papieru.
-Czego?! - wakrnął gniewnie Graus. Wyrwał kartkę z ręki młodzieńca. Ten ostatni szybko zaczął się cofać.
Von Graus zaczął czytać.
-Idioci! - wrzasnął gdy skończył czytać. - Dopuścili tą cholerną fregatę do krążownika! Co za cholerne niezdary! Ten pieprzony cesarz dał mi najgorszą flotę w całym prukim imperium!
Baron wziął kilka głębokich wdechów i uspokoił się trochę.
-Niech te głupie krążowniki zbliżą się do brytoli, staną do nich burtą i otworzą ogień. - rozkazał.


- - -


Porucznik-Komandor Frauss, dowódca krążownika "Jager", właśnie otrzymał rozkaz, który uznał za samobójczy. Ustawienie się burtą do 3 szwadronów fregat, i jednego krążowników było czystym szaleństwem. W dodatku gdzieś tu jeszcze czaił się brytyjski pancernik. Frauss, rozejrzał się po metalowej nadbudówce. Nie było wyboru. Musiał wykonać rozkaz.
-Sternik, ustaw się sterburtą do wrogiej eskadry. "Schatten" niech ustawi się za nami, zaś "Dolch" niech wpłynie przed nas, tak aby jego burta osłaniała nasz dziób. 
Frauss wiedział, że to jedyny sposób aby jego eskadra ocalała. Choć i tak szanse były bradzo małe.
Wziął do ręki sześcienny interkom. 
-Artylerzyści. Strzelać bez rozkazu, cele dowolne, preferowane fregaty. To samo tyczy się cewek Tesli. Udanych łowów. 


3 masywne sylwetki mknęły przez mgłę. W pewnym momencie każdy z nich zaczął skręcać. Wieżyczki obracały się w stronę, z której miała pokazać się wroga flotylla. Po jakiś pięciu minutach huk wystrzału przeciął powietrze. Z luf wyleciały chmury dymu i śmiercionośne pociski. Wtem, na burcie pokazały się jakieś rozbłyski. Obserwator pomyślałby, że są to uderzenia pocisków przeciwnika. Myliłby się. Były to wystrzały z niewielkich cewek tesli, które wystrzeliły błyskawice. Mniejsze okręty, fregaty, będące celem ostrzału, próbowały wykonać uniki. Bezskutecznie. Pierwsza salwa trafiła malutki okręt wysunięty najbardziej na lewo. W ciągu sekundy zamienił się w kulę ognia. Szczątki poszybowały we wszystkich kierunkach, czasami uderzając kolegów tego okręciku. Inna fregata stała się celem burzy. 15 błyskawic uderzyło w nadbudówkę i wieżyczki. Płomienie ogarnęły cały okręt, który zaczął nabierać wody. Widać było maciupkie cienie, odrywające się od pokładu i lecące w stronę wody. To ratujący się marynarze. Tymczasem, eskadra która próbowała oskrzydlić pruskie krążowniki, szybko z tego zrezygnowała. Dwa z 3 okrętów zostały uszkodzone i rozpoczęły odwrót. 
Z mgły, tym razem po stronie byrtoli, wyłoniły się wysokie i szeroki okręty. Od ich strony doszedł huk strzelających dział oraz głuche stuknięcia - wystrzały torped. Uszkodzony wcześniej pruski okręt, eksplodował, zasypując bliźniaczy okręt odłamki. Po wbijały się one w mostek, przebijając szkło i raniąc całą jego obsadzę. Zniszczyły też jedną z cewek tesli, oraz połamały lufę działa, znajdującego się nad nazwą okrętu - "Jager". Dowodzący nim komandor - porucznik Frauss, leżąc i krwawiąc z kilku ran spojrzał szklistym wzrokiem na wodę. Dostrzegł na niej białe pasma szybko zbliżające się do jego okrętu. Oślepiająca eksplozja rozjaśniła niebo, w miejscu gdzie przed sekundą był "Jager". Ostatni z pruskich krążowników został zaatakowany przez małe myśliwce torpedowe.  Na całym okręcie pojawiły się małe żółte punkciki, będące wystrzałami z dział p-lot. Strąciły one kilka bombowców, jednak druga połowa wystrzeliła swój ładunek. Na szczęście dla prusów, ominęły one krążownik i popłynęły gdzieś daleko. 


- - -


Kapitan McCoil usłyszał warkot silników lotniczych. Były one zbyt małe żeby były to Tiny Flyery. 
-Działa na niebo! Pruskie bombowce Tesli nadciągają! - krzyknął Kapitan.
Małe okrągłe wieżyczki podniosły swe lekki działka. Warkot był coraz głośniejszy i w końcu na niebie ukazały się dwa ogromne samoloty. Z ich dziobów wystrzeliły błyskawice jednak nie trafiły one żadnych fregat. Jednak McCoil nie stracił czujności... słyszał świst lecących rakiet. 
Co do... - pomyślał i wtedy zobaczył spadające rakiety na pruski krążownik. Nie zatopiły go jednak.
Chwilę potem wokół szwabskiego okrętu wystrzeliło w górę kilka fontann wody. Niemcy mogli odetchnąć z ulgą, gdyż Imperialne okręty musiały przeładować wyrzutnie. 


- - -


Lord Enderby uśmiechał się szeroko. Narazie wszystko szło jak należy. Pomimo stary kilku fregat i chaosu w tamtej części wszystko było w porządku. Jego wielki pancernik czekał tylko na swojego pruskiego odpowiednika. Wtem, coś przyciągnęło uwagę Lorda. Na wyspie rozległ się błysk... a zaraz potem w tym miejscu wyrosła świecąca się na fioletowo kula. Następny błysk. Coś w kuli się poruszyło i zaczęło z niej wychodzić. 
-O mój Boże, to nie może być... - nie dokończył.


- - -


-Zwrot o 180 stopni, cała naprzód! - Krzyknął zrozpaczonym głosem Okada. Widział zagładę obu flot. Wiedział, że to czym dysponuje nie miało szans z tym co wyszło z portalu..."


The End


Wiem, że praktycznie przez więcej niż tydzień nic nie pisałem, dlatego postanowiłem to szybciej skończyć. Mam już na warsztacie kilka artykułów, które nie długo również się pojawią - odrobię zaległości ;)

Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz