niedziela, 13 maja 2012

Unboxing i pierwsze wrażenia - Full Thrust

Czołem!
Cieszmy się i radujmy się! Do mojej stacji kosmicznej zadokowały właśnie okręty japońskie i Sa'Vasku, firmy gzg.
Zapraszam do Unboxingu oraz wysłuchania (a raczej przeczytania) moich pierwszych wrażeń! :)
Pewnego (pięknego, a jakże) dnia znajomy Kapitan floty NAC zaprosił mnie do wzięcia udziału w skromnym, 3 osobowym zamówieniu z GZG. Naturalnie, chętnie skorzystałem z tej opcji. Moja flota szybkim uderzeniem rozbiła obronę portfela, dopadła resztki znajdujących się tam pieniędzy i złożyła zamówienie na nowe okręty.
Po 2,5 tygodniach czekania, siedząc przy PC, usłyszałem brzęczenie telefonu. Znudzony sięgnąłem po niego, w duchu prosząc aby było to info apropos zamównienia. Ekranik wyświetlił wiadomość. Przeczytałem ją 3 razy, zanim wreszcie zaśmiałem się władczo, wiedząc, że świat należy do mnie. "Koval, jest zamówienie! Wpadaj odebrać!". Kilka godzin później dwie małe torebeczki z figurkami okrętów kosmicznych leżały na moim biurku...
Zamówiłem podwójny mały starter, każdy po dwie fregaty (FF), dwa niszczyciele (DD), dwa lekkie krążowniki (CL), ciężki krążownik (CH) oraz krążownik liniowy (BC). Floty: Japońcy i najbardziej pokręcona rasa obcych: Sa'Vasku.
Zacznę od floty japońskiej. 
Okręty były większe, niż się spodziewałem. Do tego... cóż, miłość od pierwszego wejrzenia istnieje :)
Są po prostu piękne. Niestety, po opadnięciu entuzjazmu, świat przestał być taki piękny. Nadlewów było sporo, a lekkie krążowniki miały solidne braki w dyszach wylotowych (dziury) oraz kilka maciupkich dziurek na kadłubie. Przyczepiłbym się też do krążownika liniowego, a raczej do jego klejenia. Kadłub z dziobem dał się skleić dopiero po długiej zabawie z pilnikiem, a dalej ma parę odstępów do załatania. Doprowadzenie wszystkich japońskich okrętów do stanu "użytkowania" zajęło mi godzinę. Dziury dalej są, czekam bowiem na green stuff. Mimo tych wad figurki są naprawdę świetne i raczej wychodzą na +.

Sa'Vasku. Moi kochani podopieczni. Od razu zauważyłem, że ich pomalowanie będzie ciężkie. Mimo wszystko ich jednostki są świetnie wykonane (strike cruiser wymiata). Obcy dostali też dużo mniej nadlewów niż ich ludzcy koledzy. Cóż coś za coś - w większość okrętów nie ma dziurek na podstawki, co jednak nie jest dużym problemem bo i tak zawsze je powiększam ;)
Jak się szybko okazało, moje wrażenie z ciężkością malowania było złe, bo wcale nie musiałem się zbytnio męczyć, coby pokolorować te okręty.
I to tyle jak narazie.
Flota Sa'Vasku czeka na wykończenie, zaś okręty japońców czekają na pomysł, jakby ich tu pomalować...
Jeżeli macie jakieś pomysły - piszcie w komentarzach :)
Pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. No, no, gratuluję :)
    Nadlewkami się nie przejmuj, ani nie załamuj, to standard w modelach GZG. Trochę się trzeba czasem pilnikiem narobić, żeby osiągnąć zamierzony efekt. Ale dasz radę!
    Przy okazji się niezbyt nachalnie przypomnę o zdjęcia, zwłaszcza Savasku (Japończyków trochę mam, ale nie pogardzę również złożonymi figurkami na podstawkach). Ideałem byłby po 2 zdjęcia (jedno rzut izometryczny z przodu, drugie - z tyłu, coś jak moja kohola na Pyrkonie) każdego modelu, najlepiej już na podstawce ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, jestem przyzwyczajony, tylko mnie spartan games rozpieścił... ;)
    Zdjęcia: Wybacz, zupełnie o nich zapomniałem. W sobotę po robię i Ci wyślę (w weekend, żeby rano światło było, tak to w szkole siedze, a potem słabe światło mam).
    Do tego czasu skończę już malować Sa'Vasku, przez co będzie kolorowa flota już :)

    OdpowiedzUsuń