piątek, 28 października 2011

FT - opowiadanie w (prawie) świecie Full Thrusta

Witam!
Wrzucam dziś pewne opowiadanie, które nie dawno napisałem. Jest ono w świecie Full Thrusta. No, może nie licząc kilku szczegółów. No cóż... Miłej lektury! :)
Btw. Kto dotrwa do końca, dostaje +10 punktów lansu! :D

Mała Wielka Wojenka
Nowa Konfederacja Angielska (NAC) oraz Eurozajatycka Liga Solarna (ESU), to dwa wielkie gwiezdne mocarstwa. Zawsze między nimi były jakieś spory. Po 200 latach pokoju, stało się to, co stać się musiało. Wybuchła V Wojna Solarna, między oboma mocarstwami. Minęło 53 lata od jej rozpoczęcia, jednak żadnej z nacji nie udało się osiągnąć niczego większego niż zniszczenie kolejnego konwoju, czy floty. W końcu jednak Liga Solarna zaczęła powoli zdobywać przewagę. Zaprojektowała nowe, potężne krążowniki liniowe, które zostały przypisane do operacji „Obrót”. Operacja ta ma na celu uderzenie w odsłonięte stocznie NAC. Aby temu zapobiec, Admiralicja Floty Brytyjskiej wysłała do systemu „Greenway” fregatę, która ma wykraść dane nowych okrętów Ligi, oraz zniszczyć stację kosmiczną, mającą posłużyć wchodzącym w skład Ligi Rosjanom do uzupełniania paliwa swym okrętom…
Komandor Mike Enderby przeciągnął się w swym czarnym fotelu dowodzenia i ziewnął. Od trzech dni jego fregata stała zamaskowana w polu asteroid niedaleko euroazjatyckiej stacji kosmicznej. Marines stacjonujący na pokładzie fregaty byli mocno poirytowani. Ich zadaniem miał być abordaż na wrogą stację, a tymczasem przez trzy dni musieli znosić niewygody okrętu. Jakby problemów było mało, w systemie gwiezdnym „Greenway”, w którym umieszczono stację będącą ich celem, pojawił się niespodziewanie lekki krążownik wroga.
 Komandor wrócił myślami do tamtego czasu. Wielki, płaski, pomalowany na szaro okręt w kształcie litery „T”, gdzie poprzeczka była rufą, powoli przeleciał koło zamaskowanej fregaty. Enderby wiedział, że tylko specjalne systemy maskowania, jakie otrzymał do tej misji, uratowały go przed wykryciem i zniszczeniem.
-Sir! Właśnie doszedł cyfrograf z dowództwa. – zameldował chudy porucznik komunikacji.
-Świetnie. Przełącz na mój fotel. – mruknął Enderby i uruchomił holograficzny wyświetlacz umieszczony na końcu jednej z podpórek na rękę. Na ekranie pojawiły się litery. Gdy Mike wreszcie doszedł do końca, skinieniem umięśnionej ręki przywołał pierwszego oficera. Niski brunet zjawił się przed obliczem kapitana okrętu, a ten polecił:
-Za pół godziny narada w mesie. I powiedz kukowi, że jeżeli nie będzie żadnego deseru na stole to wypuszczę go przez śluzę próżniową. Obejmujesz dowodzenie mostkiem.
Mówiąc to komandor wstał i skierował się ku szarym drzwiom.

-- 30 minut później, mesa fregaty HMS „Eagle”. --

W ciasnej mesie byli już wszyscy oficerowie okrętu. Mike Enderby rozejrzał się po przybyłych. Po jego lewej siedział major McKeon w swym szaro-czerwonym mundurze. Obok wojskowego usiadł pierwszy oficer Gray, który z zainteresowaniem czytał jakąś holoksiążkę na swej konsoli, a na końcu siedział zasypiający główny mechanik okrętowy – Huttson. Naprzeciwko mechanika siedziała pani doktor Arkona. Nie miała ona zbyt dużo do roboty, więc
,
jak większość przybyłych, ze znużoną miną przypatrywała się szaro-metalicznej ścianie. Pozostałymi dwoma uczestnikami narady byli wysoki i muskularny oficer sensorów i komunikacji Webster i chudy oficer taktyczny Tesla.
-Panie i panowie. Nadszedł koniec bezczynnego czekania w polu asteroid. – Ceremonialnie zaczął Komandor, stojąc na końcu sali, mając za plecami wielki monitor. - W ciągu trzech dni mamy zdobyć lub zniszczyć tę stację kosmiczną. Nie będę czekał i od razu przedstawię plan. Panie Webster, proszę wypowiedzieć się na temat euroazjatyckich patroli.
Oficer sensoryczny odchrząknął
,
podniósł się i stanął koło komandora.
-Wedle moich obserwacji, standardowe patrole składają się z dwóch kanonierek klasy Cossak. Ich  trasa patrolowa w pobliżu stacji wygląda tak. – to mówiąc wskazał ręką monitor, na którym wyświetlał się obraz wielkiej kanciastej stacji, pole asteroid, orbita mrocznego księżyca Hyros. Nagle pojawiły się czerwone linie symbolizujące trasę kanonierek. Po krótkiej przerwie Webster zaczął mówić dalej:
-Same kanonierki nie są problemem. Nasze kutry z marines pana majora McKeona spokojnie zdołają wysadzić desant i wrócić na nasz okręt, zanim którakolwiek z tych łodzi się pojawi. Naszym głównym problemem jest krążownik. Jak wiecie, pojawił się niedawno i ciągle albo stoi w doku przy stacji, albo kręci się gdzieś koło niej. Ma on wystarczającą siłę ognia, aby odeprzeć atak nawet trzech fregat bez straty większości systemów okrętowych. Kolejnym problemem jest skrzydło myśliwców, które stacjonuje na stacji. – Webster skończył mówić i spojrzał na swego dowódcę.
-Dziękuję Webster. – Oficer sensorów wrócił na swoje miejsce przy stole i zwalił się na nie całym ciężarem ciała. Widząc to, Komandor nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Panie Tesla, mówił mi pan, że wie jak poradzić sobie z tymi problemami.
-Raczej tak, sir. – stwierdził, wstając taktyk. Tak jak jego poprzednik zajął miejsce koło Mike’a i spojrzał na obecnych w mesie oficerów. Chude ciało taktyka było totalnym przeciwieństwem barczystego, masywnego tułowia Enderby’iego. – Jednak sporo zależy od Huttsona. Zacznę od problemu z krążownikiem. Można by było polecieć dzień wcześniej przed desantem, na drugi koniec pasma asteroid i postawić tam platformę sensoryczną. – słowa taktyka ozdobił obraz pojawiający się na monitorze. Przedstawiał on kształt fregaty na jednym końcu pasma asteroid, zaś na drugim bojkę, z której wychodziły białe fale. Animacja pokazała jeszcze krążownik wroga, oddalający się od stacji i zmierzający do boi. - W dzień operacji włączymy ją, przez co krążownik powinien polecieć tam i sprawdzić o co chodzi. Wtedy kutry mogłyby wysadzić marines na stacji. Pytanie tylko czy Huttson da radę coś takiego zmajstrować. – Tesla uniósł brew i popatrzył na mechanika.
-Teoretycznie mógłbym coś takiego zrobić. – mechanik rozciągnął się w fotelu. - Nie powinno to być trudne. – po chwili przerwy dodał jeszcze -  Jednak nasza fregata musiałaby stracić rufowe czujniki ruchu.
-Dlaczego akurat rufowe? – spytał zaskoczony Mike. – Przecież bez czujników rufowych może nas zajść nawet cysterna a my i tak jej nie zobaczymy!
-Niestety tylko te nadają się do zamontowania na boi, która pełniła by funkcję wabika. – mechanik uśmiechnął się ponuro - Moglibyśmy zrobić to z dziobowych sensorów, ale potrzebowałbym co najmniej tydzień…
-Nie masz tyle. –uciął dowódca. - Cóż, skoro muszą być rufowe, to do roboty. Najlepiej zacznij teraz. – stwierdził Komandor patrząc na mrukliwego członka załogi. Gdyby nie to, że był świetny, w tym co robił, już dawno by go wywalił.
-Aye, aye sir! – mruknął Huttson, powoli wstając z obrotowego krzesła i po chwili zniknął za zamykającymi się drzwiami.
-Kontynuuj poruczniku Tesla. – lekkim tonem powiedział Enderby.
-Następnym problemem są myśliwce. Ich zlikwidowanie będzie trudniejsze. Przeglądając dane techniczne stacji z McKeonem… - na dźwięk swego imienia oficer otrząsnął się z zamyślenia i spojrzał na Teslę. - …zauważyłem, że hangar ma wylot w naszą stronę. Ułatwia to start myśliwców – będą mogły szybciej zaatakować. Frontowy wylot hangaru jest też wadą. Nasz okręt przeszedł pewne modyfikacje. – to mówiąc, wskazał chudym palcem na znużonego mechanika. - Huttson powiedział mi, że mamy podczepione dwie jednorazowe wyrzutnie torped. Pierwsza, posiada torpedę z antymaterią i jest zarezerwowana na zniszczenie stacji po wykradzeniu danych nowego krążownika liniowego. Jeśli nie uda się wykraść planów mamy rozkaz wykończenia stacji aby solarne krążowniki nie mogły się przezbroić i uzupełnić paliwa. Druga wyrzutnia posiada zwykłą, ciężką torpedę. Gdyby przenieść ją na kuter, można by było wystrzelić ją w hangar. Trafiony hangar będzie wyłączony z walki na co najmniej dwa tygodnie. I to by było na tyle. Mechanicy twierdzą, iż jest to możliwe. – Ogolona twarz Tesli rozciągnęła się w grymasie i taktyk pochylił się w swym fotelu do tyłu.
-Świetnie. Pani Arkona, proszę przygotować mały szpital polowy na pokładziejednego z kutrów – on jednostka utworzy przyczółek oraz posłuży jako stacja medyczna. Majorze McKeon, proszę przedstawić nam plan działania. – Twardym tonem polecił Komandor.
Major wstał i podszedł do monitora. Jego niska sylwetka kontrastowała z wysokim wyświetlaczem. Zarośnięta twarz zwróciła się ku zebranym i McKeon zaczął mówić…

-- Dzień później. --

Od fregaty oderwały się dwa małe przedmioty wyglądające jak prostopadłościan z dwoma skrzydłami ustawionymi pod kątem 90 stopni względem kadłuba. Pod jednym z nich przymocowana
była
rurowata wyrzutnia torped. Oba kutry skierowały się w stronę stacji. Gdy już były blisko niej, spod stateczku z rurą oderwał się jeszcze mniejszy kształt – torpeda. Uderzyła ona w hangar stacji, co wykluczyło z bitwy wrogie myśliwce.
-Bravo 1, do Alpha 1. Podchodzimy kursem 7-1-3 do stacji. – sternik kutra wyłączył mikrofon i podnosząc jakiś przełącznik na płycie kontrolnej uruchomił interkom.
-10 minut do punktu zero. – na ten dźwięk marines wstali i zaczęli szykować się do opuszczenia promu.
Major, będący dowódcą polowym desantu, po raz ostatni sprawdził ekwipunek i załadował magazynek do swojego karabinu plazmowego. Marines w szarych mundurach, z czerwonymi pasami na nogawkach i ramionach, wstali, przeładowali broń i ustawili się twarzami do drzwi. Nagłe szarpnięcie, i drzwi otworzyły się z sykiem. Plutonowy Tarkinson zeskoczył z pokładu i wylądował na podłodze stacji. Biegiem skierował się do najbliższej skrzyni, która miała dać mu schronienie, gdy rozpętało się piekło. Frontowe drzwi wyleciały w powietrze i rosyjska piechota, będąca większością obsady stacji,  wpadła do pomieszczenia. Tarkinson odruchowo padł na ziemię, gdy kilka pocisków Gaussa przeleciało mu nad głową. Skrzynka, do której starał się doczołgać, została rozerwana przez pocisk z działka igłowego, znajdującego się na kutrze. Plutonowy zmełł w ustach przekleństwo i zaczął się czołgać do wraku myśliwca, gdzie kryło się już kilku marines. Nim jednak to zrobił, bitwa skończyła się tak nagle, jak się zaczęła. Kilka trupów Rosjan leżało przy drzwiach. Ich niebieskawe mundury były porozrywane. „Dobry początek. Gdyby nie kuter, to już by było po nas” – sarkastycznie pomyślał żołnierz.
-Uwaga, wyrzu…. – okrzyk przerwał huk eksplozji.
Fala uderzeniowa rzuciła prawie wszystkich marines na ziemię. Gdzieś z lewej strony plutonowego rozległo się charakterystyczne stukanie karabinku plazmowego.
-Wstrzymać ogień! Nikogo tu nie ma… - ryk majora wwiercił się w uszy Tarkinsona.
Ogłuszony jeszcze eksplozją skierował się do dowódcy, przyjąć raport o stratach. „Ciekawe, co tak eksplodowało” – natychmiast po pojawieniu się tej myśli, odwrócił się.
-O cholera. – mruknął.
Kuter szpitalny leżał z ogromną dziurą w burcie, na pokładzie hangaru stacji. Drugi stateczek właśnie próbował wlecieć do hangaru, aby wziąć rannych i wrócić z nimi na pokład fregaty, gdy rakieta wystrzelona z jakiejś jednostki patrolowej trafiła go w napęd. Pocisk przebił się przez dwie grodzie i uderzył w reaktor. Eksplozja na chwilę oślepiła plutonowego.
---
-Dwie kanonierki Cossak na lewo od stacji! – zawołał operator pakietu sensorów dziobowych fregaty.
Komandor spojrzał na swój holograficzny ekran.
-Szlag! Wyrzutnie trzy, cztery i siedem, cel na najbliższą i ognia.
Trzy głuche puknięcia i 3 pociski pomknęły w stronę wrogiego okrętu. Dwie sekundy później dołączyły do nich następne trzy.
-Trafienie! Cel zniszczony! – krzyknął oficer taktyczny.
Na mostku rozległy się okrzyki radości. Mike Enderby nie śmiał się jednak. Oba kutry desantowe zostały zniszczone, a jedna z dwóch jednostek komunikacji nie działała. Majorowi został tylko jeden robot by móc kontaktować się fregatą. Przyjęcie zgotowane przez rosyjską piechotę marines również było bolesne. Siedmiu z 40 żołnierzy nie żyło, a następnych dziesięciu było rannych. Dwudziestu trzech marines zostawiło swych rannych kolegów we wraku jednego z kutrów, pod opieką droida medycznego, a następnie skierowało się do centrali komputerowej stacji, by wykraść dane, wysłać je komandorowi i skierować się do hangaru nr. 2, gdzie stał malutki frachtowiec, którym mieli opuścić stację.
---
Tarkinson nasunął czerwoną kropkę celownika na serce podoficera wroga i strzelił. Kolba lekko kopnęła go w ramię, zaś Rosjanin upadł z dziurą w mundurze, dokładnie tam gdzie, marine celował. Pozostała czwórka Rosjan spojrzała po sobie i nie celując zaczęła strzelać seriami w wyjście z którego strzelił marine. Na to tylko czekała pozostała dwudziestka marines, którzy zakradli się na tyły wroga i właśnie teraz wyskoczyli zza rogu sąsiedniego korytarza. Kilka strzałów i przed drzwiami do centrali leżało pięć ciał. Plutonowy Tarkinson wyszedł zza rogu i zaczął iść do swych kompanów. Gestem ręki polecił to samo dwóm żołnierzom, którzy mieli go osłaniać. Porucznik zbliżał się w stronę majora machającego do niego ręką, gdy drzwi przed nim nagle zamknęły się. Z tyłu zaś usłyszał tupot nadbiegających przeciwników. Jego dwaj podkomendni odwrócili się i przygotowali do strzału. Kilka postaci w niebieskich mundurach wbiegło na korytarz i postawiło ogień zaporowy. Marine stojący po lewej plutonowego westchnął cicho, przerwał ogień i upadł na podoficera. Uratowało to życie Tariknsonowi - dwie następne kule uderzyły w pierś leżącego na nim trupa kolegi. Żołnierz po prawej strzelił jeszcze raz i błękitna łezka plazmy trafiła Rosjanina w pierś. Na tym strzelanina chwilo się skończyła, bowiem po strzale głowa Marine stała się czerwoną mgiełką. Tarkinson powolnym ruchem wyjął z kabury pistolet igłowy i przygotował się do skoku. Wiedział, że zginie, postanowił jednak zabrać ze sobą jak najwięcej przeciwników. Lewą ręką zrzucił z siebie trupa i posłał igły w stronę wroga. Trójka żołnierzy idących przodem upadła martwa gdy igły powbijały się w ich ciała. Pozostali przez chwilę stali zaskoczeni przez Brytyjczyków co dało czas porucznikowi na zabicie jeszcze jednego żołnierza, gdy magazynek jego pistoletu zapiszczał. Oznaczało to koniec igieł… Tymczasem przez gromadkę oszołomionych żołnierzy przepchnął się wysoki człowiek w czerwonym mundurze, wyciągnął umięśnioną rękę i strzelił leżącemu  marine w twarz. Tarkinson pogrążył się w ciemności…
---
-Przesyłanie danych skończone, sir! – Chorąży spojrzał na majora. – Coś jeszcze przekazać panu Enderby? – spytał.
-Powiedz, aby się już stąd zabierał, tym frachtowcem wrócimy do bazy.
-Aye, aye sir! – odpowiedział podoficer i pochylił się nad holograficzną konsolą.
McKeon spojrzał na najbliższego marine i ruchem głowy nakazał mu dołączyć do piątki stojącej przed drzwiami. Marine od początku uczyli się aby zawsze wystawiać wartę.
-Komandor pyta się, za ile odlecimy, gdyż nie wie kiedy odpalać torpedę. – chorąży patrzył na oficera z uniesionymi brwiami.
-Nie wiem. Powiedz im, że za jakieś dziesięć minut.
Młodzieniec kiwnął głową i jego palce zatańczyły na klawiaturze konsolki, po czym nią cofną się i zniszczył ją jednym strzałem. Był to rozkaz majora - robot i jego konsola komunikacji mocno spowalniały oddział, a raczej nie będą już potrzebne. Za jego plecami zasyczały drzwi i McKeon już odwrócił się by zrugać któregoś z podkomendnych
-Ty chole… O cholera, kryć się! – krzyknął.
Zamiast marines do pomieszczenia wpadli żołnierze sojuszu euroazjatyckiego. Pozostała piętnastka żołnierzy skryła się za  czym popadło - stołami, krzesłami, komputerami i otworzyła ogień. Plazmowe łezki zmieszały się z żółtymi kulami pocisków Gaussa jakich używali Rosjanie. Ciemne pomieszczenie zamieniło się w pole bitwy. Bitwy o przetrwanie. Gdzieś krzyczał ranny, ktoś z hukiem upadł na ziemię, prawdopodobnie martwy. Major wychylił się zza małego biurka za którym klęczał i posłał kilka pocisków w stronę przeciwnika. McKeon uśmiechnął się gdy tamten odskoczył do tyłu i ostatni raz w swoim życiu coś powiedział. Właśnie miał szukać następnych celów, gdy kilka żółtych kulek uderzyło w biurko. Zdążył się schować akurat na czas – sekundę później masa pocisków przecięła powietrze w miejscu gdzie był przed chwilą. Czas użyć tego – pomyślał i sięgnął ręką do kieszeni. Wyjął z niej granat burzowy i rzucił w zbiorowisko kilku sylwetek w niebieskich mundurach.
-Kryć się, burza! – poinformował swych podkomendnych.
Rosjanie spojrzeli na leżący granat - była to ostatnia rzecz jaką zrobili w ich  życiu. Granat uwolnił kilka piorunów które poraziły wszystkich ludzi niebędących za jakąś osłoną. McKeon odczekał chwilę i wstał. To samo zrobiła reszta jego marines.
-Co z pozostałymi? – zapytał niedowierzającym głosem, widząc czwórkę żołnierzy.
-Nie żyją, sir. – ponuro odpowiedział jeden z nich.
-Cholera. No dobra, czas ruszać, jeżeli nie chcemy podzielić ich losu. – warknął McKeon i skierował się ku wyjściu. Patrząc na trupy, rozpoznał jednego z nich. Czerwony mundur, wysoki. To on zabił Tarkinsona. Ten sam, którego widzieli na nagraniach z kamer będących w korytarzu. Były kolega majora, Grim, zdradził oddział McKeona podczas jednej z misji i odtąd major zaprzysiągł zemstę. Oficer prychnął pogardliwie. Gdyby nie zdradził, żyłby sobie gdzieś na spokojnym posterunku, a nie leżał tu martwy. Należało mu się – pogardliwie pomyślał.
-Okay panowie! Czas ruszać. – mruknął.
Hangar nr. 2 był już przed nimi. Major i jego gromadka weszła do środka i zobaczyła mały frachtowiec.
-Szybko. Do środka. – warknął McKeon i biegiem ruszył do frachtowca.
---
Czas minął, a frachtowca, którym miał wracać zwycięski oddział majora nie było widać. Mike Endreby nerwowo wiercił się w fotelu dowodzenia. Wreszcie zauważył jakiś punkt wylatujący zza stacji.
-Odpalić torpedę. – powiedział spokojnym tonem.
Głuchy huk i na ekranie taktycznym pojawił się nowy punkt szybko zmniejszający odległość do stacji. Tymczasem okręt będący koło stacji również przyśpieszał. Dziwne jednak było to, że w stronę fregaty komandora! Przecież major miał punkt transferowy na wprost wylotu drugiego hangaru. Tamten był nawet bliżej. Ale z drugiej strony… być może komandor być chciał znaleźć się pod ochroną dział fregaty?..
---
Mike Enderby obserwował, jak stacja powoli wybucha. Na jej pancerzu pojawiło się kilka eksplozji, a zaraz później cała przemieniła się w kulę ognia. „Świetnie. Stacja zniszczona, dane na moim okręcie, a marines bezpieczni. Może nawet dostanę awans za tę misję. – w myślach ucieszył się Komandor.
-O mój Boże… to nie możliwe. – jęknął operator sensorów.
-Co się stało? – Enderby zerknął na ekran taktyczny. Nic wokół frachtowca nie było widać, wokół jego okrętu też.
-Ten frachtowiec…
-To co?! – warknął gniewnie Mike.
-To nie jest frachtowiec. To lekki krążownik marynarki Euroazjatyckiej.
-Jak to?! To co się stało z frachtowcem? Webster! Sprawdź to! – Wykrzyczał Komandor, do oficerowi komunikacji.
Webster gwałtownym ruchem odebrał młodzikowi słuchawki i spojrzał na ekran. Po chwili skierował swoje spojrzenie na dowódcę i drżącym głosem powiedział:
-Frachtowiec nie zdążył wylecieć. Marines zginęli na stacji. To naprawdę jest ruski krążownik. – gdy skończył mówić, spuścił wzrok i podrapał się po głowie.
-Jasna cholera! Zwrot o 180 stopni i cała naprzód. – wykrzyknął oficer. – Albo nie. I tak nie damy rady im uciec. Cała naprzód, kurs 7-4-1. Mam inny plan…
---
Towarzysz Kapitan Jakowlew nie wiedział, czy uznać to za odwagę, czy też głupotę. Fregata Nowej Konfederacji Angielskiej  zamiast uciekać leciała pełną prędkością w stronę jego krążownika.
-Dziobowe wyrzutnie. Strzelać pełnymi salwami. Baterie dział energetycznych namierzyć cel i otworzyć ogień jak tylko znajdą się w zasięgu ognia. – polecił kapitan rozsiadając się wygodniej w swym fotelu.
Dwadzieścia pocisków wyleciało z dziobowych rur wyrzutni i pomknęło prosto do celu. Chwilę później w górnej części pancerza rosyjskiego okrętu pokazało się kilka rozbłysków i wiązki energii uderzyły we fregatę.
-Skan? – spytał Jakowlew spoglądając na operatora skanera.
-Znaczne uszkodzenia kadłuba na wrogim okręcie, towarzyszu Kapitanie. Przynajmniej jedna wyrzutnia została zniszczona.
-Świetnie. Kontynuować ogień. – mruknął Rosjanin i ziewnął.
Następne pociski uderzały w brytyjski okręt. Skany wykazywały, że zostało mu tylko 10 sprawnych wyrzutni.
Fregata była już bardzo blisko. W końcu podleciała na tyle, że można by było dosięgnąć ją śluzą cumowniczą. I wtedy wystrzeliła wszystkimi dziesięcioma wyrzutniami. Podczas normalnej walki z dystansu, salwa byłaby wręcz śmieszna – połowa nie złapałaby namiaru, a drugą połowę zniszczyłby systemy obron bezpośredniej. Jednak z odległości kilkudziesięciu metrów rakiety nie mogły spudłować, a systemy nie zdążyły zareagować. Krążownik pochylił się na burtę i powoli zaczął tracić zdolności bojowe. Jakowlew z niedowierzaniem patrzył na hologram przedstawiający stan okrętu. Coraz więcej pomieszczeń zmieniało barwę z zielonego na czarny, co oznaczało całkowite ich niszczenie. W końcu okrągła ikonka reaktora w środku okrętu, zmieniła się na czarną. Towarzysz kapitan z otwartymi ustami dalej spoglądał na swój okręt. Wreszcie żółta kula ognia pochłonęła krążownik, jego dowódcę i załogę.
---
Mike Enderby z uśmiechem obserwował agonię krążownika. Pomimo sporych strat własnych, udało im się przetrwać.
Skierować się do punktu transferowego. – polecił.
Właśnie rozmyślał o awansie oraz obserwował błękitno fioletową dziurę transferową, gdy coś walnęło we fregatę. Komandor upadł na pokład. Z rozbitego nosa pociekła mu krew. Spojrzał na ekrany. Pomimo tego, że holograficzna mapa nie pokazywała zagrożenia, okręt stracił sporą część rufowego wyposażenia. I wtedy Mike przypomniał sobie o zlikwidowaniu rufowych sensorów na rzecz boi. Po lekkim zwrocie w kierunku stacji transferowej, Enderby zobaczył dwie kanonierki, ścigające jego okręt. Następny pocisk uderzył we fregatę i wszyscy wiedzieli, że jeszcze jeden i fregata podzieli los stacji.
-Skok! – zameldował Sternik.
HMS „Eagle” został pochłonięty przez pierścień transferu.

Raport nr. 34051. Misja – HMS EAGLE.
Do rąk pierwszego lorda przestrzeni.
7 pluton Marines zginął w akcji wraz ze stacją kosmiczną, po przekazaniu danych na nasz okręt. Niestety nie zapobiegło to atakowi Euroazjatyckich okrętów na naszą stocznię w systemie SCOTYARD. Liga wysłała przeciw nam większe okręty, które nie musiały uzupełniać paliwa. Osłabiło to znacznie flotę znajdującą się na froncie, jednak zniszczenie stoczni było dla nas największym ciosem, jaki w tej wojnie otrzymaliśmy. Sama fregata, oprócz destrukcji stacji oraz zdobycia danych nowego wzoru krążownika liniowego, zniszczyła dwie kanonierki klasy COSSAK oraz lekki krążownik klasy CHAIN. Cała załoga zostaje odznaczona odznaką flotylli z dwoma berłami. Niestety, okręt uznaje się za zaginiony – nie powrócił z misji. Prawdopodobnie na skutek doznanych uszkodzeń skok nadprzestrzenny został źle wyliczony i HMS EAGLE wyskoczył gdzieś w pustej przestrzeni, skąd zapewne nie powróci. Wszystkie powyższe informacje zdobyliśmy dzięki naszemu okrętowi zwiadowczemu klasy ARROW, który wysłaliśmy zaraz po terminie zakończenia akcji. Nie znalazł on nic innego oprócz informacji które wyżej podałem. Jedynym śladem, były pozostałości po skoku w nadprzestrzeń. Aktualnie prowadzone są poszukiwania w torach nadprzestrzennych, łączących systemy planetarne w pobliżu stacji. Będę pana informował o efektach poszukiwań na bieżąco.
3410 rok galaktyczny  …  Admirał Grayson …  Dowódca 14 floty wydzielonej.”

8 komentarzy:

  1. W sumie ok, choć według mnie za przeczytanie tego powinno dostawać się + 20/30 punktów lansu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chciałbyś wrzucić tego na portal solarisowy?:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mógłbym. Pytanie tylko, czy ktoś się zgodzi.
    Mocno zmieniłem uzbrojenie - praktycznie wszystkie okręty walą się rakietami, a nie beami, ale mogę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niby dlaczego nie ma się ktoś zgodzić? :D
    Puść PM-kę na forum solaris do psborsuka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oki :)
    Dzięki za propozycję :)

    OdpowiedzUsuń